niedziela, 3 kwietnia 2011

craftshow...

jak było???
Kameralnie, ale fajnie ;-) Najbardziej bolącą częścią ciała jest oczywiście żuchwa...którą kłapałam bez przerwy.
Kierowca ze mnie marny, ale nawigacja niezawodna...dojechałyśmy i wróciłyśmy w jednym kawałku :-)
Na łopatki rozłożył mnie pokaz lutowania Marty Samborskiej...niesamowicie pracowita, precyzyjna ręczna robota :-) Wielki podziw :-)



Pokaz Flory - która czaruje wianki, wianeczki i niesamowite dekoracje florystyczne :-)(zdjęcie podkradzione z bloga crafthow)


Niezawodna Nowalinka w akcji (to chyba najbardziej zaangażowana kobieta od pokazów ;-))
Topiła UTEE w kapselku i na tagu, kolorowała tuszami distress - a ja się wkradałam na zdjęciowa sesję i troszkę przeszkadzałam ;-)


i powściągliwe zakupy ;-0
...nie kupiłam króliczka :-(

Z Gizmo (którą mam wrytą w pamięc jako Adę...a nie Dominikę i nie wiem czemu?)


Ciasteczkowej dziękuję, że tak dzielnie mnie znosiła i za fotki we fioletach...:-)
i to tyle ...Miłej niedzieli

8 komentarzy:

  1. Dzięki wielkie za wsparcie i miłe wspomnienia, aby do następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. miło przeczytać relację i popatrzeć na fotki! A z Ciebie jest boska babeczka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany, jak Wam fajnie:-) Dobrze, że można chociaż na fotkach podejrzeć. Ściskam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna relacja, super fotki! Szczęściarze z tych co Ciebie mogli poznać i uściskać!

    OdpowiedzUsuń
  5. ach,kiedy ja będę mogła cię wyściskać moja kochana czarownico :)?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciasteczkowa dziękuje za to, że ją w ogóle zabrałaś ze sobą :))) Świetnie spędzony czas! Ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń