Nic dodać nic ując ...ja i Pat i próba oswojenia "Jasnej strony życia"...
Chciałam dodać, że bardzo polubiłam Dabbery (farby z aplikatorem)i żałuję, że tylko dwa kolory zakupiłam :-(
Ponad to wróciła Zuza i odnalazła szkaradki brata, które uwaga...ukryte były we wnętrzu jego gitary elektrycznej :-)

No, gratuluję znalezionej zguby!! Tylko jak one się tam ukryły? :> :P
OdpowiedzUsuńScrap świetny no i fotka super!!
Też się zakochałam w tej farbce, świetna sprawa z tym aplikatorem, ale kupiłam tylko białą a buuu!
próbę oswojenia uważam za pomyślnie zaliczoną :) śliczny scrap.
OdpowiedzUsuńHehe, fajny scrap łośkowy i te przetarcia, mrrr... :)
OdpowiedzUsuńŚwietny scrap, Gosiu, szalejesz!
OdpowiedzUsuńPięknie oprawiłaś to świetne zdjęcie. Superowo to wszystko ze sobą wygląda :D
OdpowiedzUsuńzabić blogger! dobrze, że widziałam na żywo - te serca fajnie wkomponowałaś a przez zdjęcie prawie w ogóle nie przykuwają uwagi :( tak Wam zazdroszczę scrapowania we dwie, jeszcze ze 4 lata i może poscrapujemy w trio :) i jakoś delikatnie się potraktowałaś, że tylko łosiek - u Agi czarownica ;-)
OdpowiedzUsuń